Ślimaki, pękate szlachcice, podchmielone wisienki – czyli smakowite skarby Mazowsza w pigułce

Wreszcie nadeszły czasy, gdy stołowanie się w fast-foodach stało się przygodą raczej wstydliwą. Uczymy się jakości, doceniania świeżych produktów, specjałów lokalnych i tradycyjnych. Otwieramy się na kuchnie innych krajów, odwiedzamy restauracje hinduskie, japońskie, meksykańskie. W tym kołowrotku mody na dobre jedzenie nietrudno się pogubić. Dlatego warto zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć własnemu otoczeniu. Okazuje się, że mazowieckie rejony obfitują w niezwykłe, tradycyjne produkty, które stanowią nie tylko doskonałą promocję naszego regionu, ale również inspirację do indywidualnych, kulinarnych poszukiwań.

Na Liście Produktów Tradycyjnych Mazowsza znajduje się 50 dóbr tej ziemi. Wśród nich m.in produkty mleczne, mięsne, piekarnicze, miody i napoje. Poniżej prezentujemy listę kilku, o których na pewno nie wiedzieliście!

Ślimak winny z Radziwiłłowa - delektowanie się ślimakami kojarzy się powszechnie z francuskim zwyczajem. Faktycznie, współcześnie ten pogląd jest słuszny. Jednak warto wiedzieć, że te pełzające przysmaki są najstarszymi europejskimi zwierzętami hodowlanymi, które przez stulecia gościły na polskich, tradycyjnych stołach.Jak wyglądało dawniej przygotowanie obiadu ze ślimaków? Najpierw trzeba było poszukać ich w ogródku. Następnie nazbierane stadko należało dokładnie umyć i wraz z domkami wrzucić do słonego wrzątku na 15 minut. W tym czasie szukało się szpilki. Po kwadransie, za jej pomocą wyjmowano ślimaki ze skorupek i wrzucano do zimnej kąpieli. Gdy wystygły, należało „wyłożyć je na ścierkę, wyrzucić kiszeczki, odciąć główki i gotować pod przykrycuem przez 4 godziny w wodzie z dodatkiem jarzyn” (Gałecka M., Kulzowa H., „Kuchnia polska”, Warszawa 1930)Ślimaki jedzono w okresie postu. Ich śliskie ciałka zawierają mnóstwo białka i znikomą ilość tłuszczu.Dzisiaj ślimaki przyrządza się rzadziej, najczęściej na winie, z dodatkiem czosnku, tymianku, grzybów, śliwek, goździków.

Pierogi z ziemniakami ?Szlachcice? - potrawa, która syciła brzuchy mieszkańców wschodniej części Mazowsza. „Szlachcice” to pękate pierogi, dwa razy większe od typowych,wypełnione ziemniaczanym, usmażonym nadzieniem. Mazowieckie gospodynie polewały je obficie tłuszczem, cebulką i skwarkami.

?Szlachcice? to danie czasochłonne. Jednak za jednym zamachem przygotowywano porcje na zapas – bez problemu można było je przechowywać w zimnie przez kilka dni i serwować podsmażone. Podobno na drugi dzień były jeszcze lepsze.

Podchmielone wisienki zakroczymskie - najpierw trzeba było wybrać się na targ. Wypatrzyć najładniejsze wiśnie, dokupić cukier i zaopatrzyć się w spirytus. Jeszcze lepszym rozwiązaniem było nazrywanie owoców z własnego drzewka. Wisienki produkowano przy okazji robienia konfitur wiśniowych. Przygotowując ten procentowy przysmak, należało pilnować proporcji – przeznaczeniem podchmielonych wisienek było ozdabianie i urozmaicanie smaku tortów i ciast, dlatego owoce nie mogły być zbyt pijane spirytusem. Tradycja nie ustaliła konkretnego stosunku wiśni do spirytusu. Ustalano go „na oko”.

Bolimowski gołąb nadworny ryś - wystarczy wczytać się głębiej w listę produktów tradycyjnych, by okazało się, że gołąb na talerzu wcale nie musi oznaczać kapusty z mięsnym nadzieniem. Na liście produktów tradycyjnych Mazowsza znalazły się prawdziwe gołębie – ptaki hodowane specjalnie z myślą o obgryzaniu ich kosteczek.Takie hodowle były dawniej powszechne w miastach i na wsiach. Smakoszy skrzydlatych stworzeń zachwycało ich miękkie, smaczne i sycące mięso. Ponadto, wierzono w ożywcze, zdrowotne działanie gołębiego mięsa. Podawano je chorym i małym dzieciom.

Maciek mazowiecki - wbrew sugestywnej nazwie, Maciek Mazowiecki nie jest zrobiony z naszego kolegi, tylko z mięsa wieprzowego. To nafaszerowany szynką i boczkiem żołądek świni. Żeby Maciek był prawdziwym Maćkiem, musi odwzorowywać anatomiczny kształt żołądka.Napełnionego mięsem z solą, saletrą i czosnkiem maćka zszywano, po czym wkładano do niezbyt zadymionej wędzarni najpierw na 5 godzin. Następnie mięso schładzano, a na drugi dzień powtórnie wędzono przez ponad dwie godziny. Potem trzeba było czekać dwa tygodnie, aż się odpowiednio wysuszy. Kiedy gospodyni przyrządzała zupę, wyjmowała z żołądka trochę mięsa i dodawała do gotowania.

Informacje o produktach tradycyjnych zaczerpnięte są ze strony Ministerswa Rolnictwa i Rozwoju Wsihttp://www.minrol.gov.pl/pol/content/view/full/309

Twoja opinia

Dzisiejsze wydarzenia i promocje

    Właśnie w tym momencie aktualizujemy
    najciekawsze wydarzenia i promocje.
    Za chwile będziesz znów mógł je przeglądać,
    prosimy o cierpliwość.